Złe pomidory - bo kiedyś to wszystko było lepsze proszę Pani
Deszcz
składnia do refleksji, a jakże. Z tym że te refleksje nie zawsze prowadzą do
dobrych wniosków. Pamiętasz, kiedyś wakacje trwały dłużej? Kiełbasa jakoś tak
bardziej pachniała. Dzieci były grzeczniejsze. Kiedyś to nawet sernik się równo
wypiekał, a teraz?
Taki se pomidor
Odwiedziłam
najbliższy ryneczek i kupiłam warzywa. Tylko co to są za warzywa?! Ogórki
niczym gąbka. Można nimi ścierać kredę z tablicy, pomidory jak kapuściane głąby
- do zjedzenia nadaje się chyba tylko skórka...
Zadaje sobie
pytanie: gdzie podziały się te warzywa sprzed lat? Gdzie ten zapach, który się
wszędzie rozchodził? Czy to już naprawdę odeszło w zapomnienie i skazani
jesteśmy na międzygatunkowe hybrydy, które mają tylko zaspokoić nasz głód?
Wiele produktów żywnościowych w ciągu kilku ostatnich lat straciło całkowicie
jakość. Sklepy zasypują nas tonami "przedmiotów", które co prawda
nadal warzywa przypominają, ale mają już z nimi chyba niewiele wspólnego.
Sztucznie
hodowane niczym to zielsko na granulacie, którym upalają się gimnazjaliści.
Straciły rezon, po prostu wyszły z formy i choćbyśmy chcieli spróbować tej
dawnej kanapki, to ona już nigdy nie będzie taka sama. Chleb upieczony ze
zmodyfikowanej pszenicy (krótkiej i odpornej, żeby dała się łatwo kosić i nie
poddawała chorobom), masło z mleka nasyconego antybiotykami i hormonami i te
pomidory, które nawet nie pachną.
Z wiekiem tracimy smak czy radość życia?
Nic mi już nie
smakuje tak, jak kiedyś. Rzeczy, którymi dawniej się zachwycałam, dzisiaj są mdłe,
są po prostu okropne. Starzeje się czy o co chodzi?
Dzisiejsze
jedzenie ma po prostu wypełnić nasze żołądki, nie jest ważne, co tak naprawdę
zawiera, tego w planie nie uwzględniono. Ono ma zaspokajać głód i napychać
kieszenie producentów. Jakie efekt to daje, tego nie trzeba nam tłumaczyć. Jako
cywilizacja dokładnie obserwujemy postępującą degenerację swojego gatunku.
Chorujemy, jesteśmy słabi, brak nam energii a jedyne co może nam w tym pomóc to
łaskawe koncerny farmaceutyczne. Jak długo tak jeszcze pociągniemy? 20 lat?
Może 50, a co potem? Konsumpcjonizm powoli zabija nasze ciała, sprawia, że
stają się one mniej odporne na choroby i mniej wydolne.
Czy
faktycznie obecne jedzenie przyczynia się do pogorszenia naszego zdrowia, czy
eko to dziś najrozsądniejszy wybór i czy chroni przed tym, czego nie stworzyła
natura? Pytanie mnożą się w głowie w tempie błyskawicy, ale odpowiedzi są
nazbyt mgliste, żeby osadzić je w jakichś ramach. A może jest już za późno i
zbudowani jesteśmy z całego tego "syfu", którym się karmimy...
Pomidory to
tylko pretekst do głębszych refleksji na temat galopującego do przodu świata.
Bo te pomidory co nie pachną, to tylko taki punkt zaczepienia. Że może gleba
nie ta, a i nasiona pewnie inkrustowane. Cóż począć w świecie ogłąbiałych
pomidorów, modyfikowanych nasion, skażonego mięsa i mleka? Jeść i na zdrowie,
ale niestety nie smakuje.
Może mamy za
duże wymagania? Jest nam za dobrze i dlatego nic nas już nie zadowala? Tego nie
wiem, ale jedno jest pewne – nie chce już kanapek z pomidorem.
Nic już nie będzie
takie jak kiedyś. Z czasem wszystko powszednieje, wszystko robi się nijakie,
nudne. Wszystko się nudzi i brzydnie. Sęk w tym, żeby nie stracić radości
poznawania nowych rzeczy. Przecież to one podtrzymują nas przy życiu. Dążenie
do nowego sprawia, że jeszcze nam się coś chce. Jeżeli już nic się nie chce, to
żaden pomidor nie dogodzi.
Brak komentarzy: